Odkąd pamiętam byłam zakochana w papierze. Jednak nie książki a gazety, szczególnie te podkradane dziadkom, były moimi lekturami. A czytałam wszystko zarówno szare, pachnące po rozłożeniu wyborcze dziadka, jak i kolorowe, błyszczące magazyny plotkarskie babci. Co z tego, że nic z nich nie rozumiałam.

W gimnazjum dostawałam 20 zł kieszonkowego tygodniowo, które regularnie wydawałam w jedynym sklepie z gazetami, który znajdował się obok mojego domu. Z pewnością do dziś pamięta mnie jego właścicielka. Byłam jedyną klientką dzięki której z półek znikała popularna wówczas Dziewczyna czy inne Witche. Pamiętacie je jeszcze? 🙂

Ale mój gust się wyrabiał. Szybko przyszło Elle, cieszyłam się na wieść o wprowadzeniu polskiej edycji Harper’s Bazaar, bo mimo, że wszystko można było już wówczas znaleźć w internecie, to nic nie zastępowało tego uczucia, kiedy powoli oglądasz stronę po stronie i powoli rozumiesz czym jest moda.

Tak, chciałam być dziennikarką, chciałam pisać i tworzyć kolorowe strony. Inspirować i być czytaną. Kto by pomyślał, że to się faktycznie spełni 🙂 Dziś moje teksty przeczytacie w Elle, a ten artykuł napisałam po to, aby przedstawić Wam kilka tytułów, którymi sama się inspiruję. Bo co jak co, ale moja miłość do papieru się nie zmieniła, szukam jedynie innych treści 🙂

W dobie internetu, kiedy wszystkiego szukamy online magazyny nie mają lekko. Jednak minusy przełożyły w plusy. Większość świetnych gazet to teraz kwartalniki lub półroczniki, które mimo, że droższe, charakteryzują się bardziej merytorycznymi, przefiltrowanymi treściami i obłędnymi sesjami zdjęciowymi, które ja wkładam do koszyka?

The Gentlewoman

Porter

Unpolished

Styleby

No i oczywiście Vogue

Ale zacznijmy od The Gentlewoman. Jesteście feministkami? Ta brytyjska gazeta jest poświęcona inspirującym kobietom. Znajdziecie tu m. in wywiady z premier Szkocji, a zaraz obok z gimnastyczką Simone Biles. To nie magazyn, którego pierwsze 100 stron zajmują reklamy a pismo, w którym każda kartka jest skrupulatnie zapisana. The Gentlewoman jest dla kogoś, kto w gazecie szuka przede wszystkim treści.

O tym, że zdobycie Styleby graniczy z cudem przekonałam się w ciągu ostatniego roku. Genialny magazyn założony przez Elin Kling (autorkę popularnego bloga Style by Kling) jest wydawany w Szwecji i niemalże tylko tam sprzedawany. Niewielki nakład i znikoma dostępność sprawiają, że posiadanie egzemplarza jest naprawdę wartościowe. Dlaczego? Bo to prawdziwa perełka, która urzeka swoją prostotą, skandynawskim layoutem i mnóstwem inspiracji. Oczywiście, nic z niej nie rozumiem (jeżeli znacie szwedzki zazdroszczę!) jednak w tym przypadku inspiracją jest każda kolorowa strona.

Drugim magazynem, który przyciąga minimalistycznym layoutem jest Porter. Kwartalnik wydawany przez czołową platformę e-commerce, czyli net-a-porter.com, to co sezonowa dawka wysokiej mody i ciekawych tekstów. Efektowne edytoriale, piękne okładki i wywiady z modelkami czy aktorkami to jednak nie wszystko. Ja najbardziej lubię Portera za świetne sekcje shoppingowe i ciekawie zaaranżowane stylizacje.

Vogue. Po co kupuje się Vogue’a? Dla zdjęć. Tak! To tam znajdziecie kampanie największych domów mody zajmujące ponad połowę magazynu oraz spektakularne sesje zdjęciowe (brytyjski, amerykański czy francuski Vogue są w czołówce), które nie raz przełamywały tabu i naciągały granice w świecie mody. Żadna gazeta na świecie z pewnością nie ma takich budżetów na sesje co Vogue, dlatego dla kogoś kto interesuje się stylizacją czy fotografią zobaczyć obok siebie takie nazwiska jak Patrick Demarchelier, Jurgen Teller czy Steven Meisen to prawdziwa gratka.

Unpolished to bardzo świeży magazyn a w dodatku z polskim akcentem. Założony przez Inę Lekiewicz, byłą szefową działu mody Elle, został wydany na próbę. Na pierwszy numer Unpolished na platformie Kick Starter składali się wszyscy miłośnicy mody, chcący wesprzeć inicjatywę Lekiewicz i Agaty Pospieszyńskiej, autorki większości edytoriali premierowego numeru. Było warto dołożyć każdą złotówkę. Ina odwdzięczyła się gazetą z jednymi z najpiękniejszych sesji zdjęciowych jakie widziałam. Rzadko wracam do gazet po to, aby obejrzeć je jeszcze raz, ale tę wertowałam nieustannie.

A Wy co czytacie? 🙂

Specjalnie podziękowania dla autorki zdjęć w salonie Marty Chudek oraz dla Super Salonu za możliwość zrobienia zdjęć – to tam możecie kupić większość wymienionych gazet! 🙂