Powstało chyba tysiące książek na temat stylu paryżanek. Wiem, że nie ważne jak bardzo bym chciała być très chic i tak nigdy nie będę miała w sobie tej niewymuszonej noszalancji, włosów a la „właśnie wstałam z łóżka” i ust w kolorze „co dopiero wypitego czerwonego wina”. Nie wszystko co paryskie do mnie pasuje, ale jest kilka elementów francuskiego stylu, które zawsze mi się podobały i pasują do mojej minimalistycznej szafy.

Mam już bluzkę w bretońskie paski, taką którą nade wszystko kochał Picasso i Coco Chanel, granatowy, marynarski płaszcz do ziemi i mokasyny. W zeszłym roku kupiłam też w H&M francuski kaszkiet, aby sprawdzić czy w ogóle do mnie pasuje. I od razu się w nim zakochałam. Zawsze tak mam, że kiedy kupię jakąś rzecz w sieciówce i noszę ją non stop to znak, że mogę zainwestować w jej droższą wersję od projektanta. Kaszkiet przeszedł próbę czasu, dlatego podczas ostatniej wizyty w Paryżu postanowiłam go kupić u mojej ulubionej projektantki Isabel Marant.

Czym różni się kaszkiet za 120 euro od tego za 69,90 zł z H&M? Hm… na pewno nie mam zamiaru tu pisać o tym, jak nie wyobrażam sobie jak mogłam nosić ten z H&M i że ten kaszkiet jest wart każdej złotówki, ponieważ czujesz jakbyś miała na głowie złotą koronę 🙂 Wiem, że to duża kwota za czapkę, ale ja lubię zamiast 3 rzeczy z Zary, wyjść z butiku ulubionego projektanta z jedną rzeczą. W końcu pracuję w modzie, dlatego od zawsze ceniłam projektantów i ich pracę. No i uwielbiam atmosferę butików! Kobiety są skupione na modzie, dyskutują o materiałach, krojach, a nie przepychają się i nie rzucają na ziemię ciuchów w przymierzalniach.

Może to moja fanaberia, ale uwielbiam zakupy w rytmie slow i uwielbiam klimat kupowania w butikach. Zawsze mam wtedy poczucie, że wychodzę nie tylko z produktem w torbie, ale z pewną historią jaką za sobą niesie.

Klasyczny kaszkiet Evie od Isabel Marant tym różni się od hm-owego, że ma stabilny kształt (a nie papierowy stelaż oklejony materiałem) oraz jest wykonany z wełny i kaszmiru. Kupisz go w szarości albo w granacie – w odcieniu o jakże pięknej nazwie „Midnight Blue”. Jest dostępny w kilku rozmiarach, tak aby jak najlepiej dopasować się do Twojej głowy, a nie tak jak w ofercie sieciówek w wersji S i M, które nijak do Ciebie pasują (a przynajmniej do mojej głowy nie pasują nigdy!).

Jeżeli planujecie taki zakup myślę, że warto przymierzyć kaszkiet w butiku, aby mieć pewność, że kupujecie właściwy rozmiar. W końcu chcecie mieć idealny! 🙂



SHOP MY LOOK

Kaszkiet ISABEL MARANT (szara wersja tutaj; wersja H&M tutaj)

Płaszcz H&M Premium (podobny tutaj i tutaj)

Bluzka ARKET (podobna tutaj, tutaj i tutaj)

Spodnie MANGO (podobne tutaj i tutaj)

Mokasyny &OTHER STORIES (podobne tutaj i tutaj)

Torebka CHYLAK

Sygnet WISHBONE (podobny tutaj i tutaj)


Fot. Marta Chudek (@martachudek)