27 dni modowego szaleństwa za nami. Czas na oficjalne podsumowanie! Przygotowałam subiektywne zestawienie 10 najlepszych pokazów z Nowego Jorku, Londynu, Mediolanu i Paryża. Kluczem mojej selekcji była innowacyjność, element zaskoczenia, scenografia i sama atmosfera na wybiegu. Wybierając poniższe top 10, nie kierowałam się tym, aby pokaz był jak najdziwniejszy i najbardziej awangardowy lecz zachwycający. Jestem ciekawa waszych opinii, dlatego czekam na komentarze i wasze selekcje również!

1. Rodarte

Siostry Mullevay od pięciu lat nie zmieniają lokalizacji swoich wybiegów, ani nie różnicują specjalnie wyglądu scenografii. Swoją uwagę poświęcają w 100% nowej kolekcji. Od 2015 roku projektantki zainspirowane baśniowymi opowieściami kreują wizerunek kobiety Rodarte – oczytanej, gotyckiej, współczesnej księżniczki. W tym sezonie ich główną inspiracja były pszczoły. Zainteresowane fakturą plastrów miodu postanowiły, poza swoją ulubioną i nieśmiertelną koronką, wprowadzić tkaninę przypominającą delikatne wypustki wosku. Głównymi kolorami w kolekcji była biel, beż i czerń. Rockowego charakteru nadały specjalnie zaprojektowane buty, w szczególności kozaki z pomarańczowo – brązowymi wzorami. Myślę, że kluczem do ich sukcesu jest wierność DNA marki i wyraźnie widoczny w kolekcji motyw przewodni, prowadzący widza przez całą opowieść.

2. Victoria Beckham

Kiedy w 2009 roku była wokalistka Spice Girls postanowiła zostać projektantką nikt nie wierzył w jej sukces. A okazało się, że o ile w kwestii śpiewania nie była wybitna, to projektowanie wychodzi jej całkiem nieźle. Nawet bardzo. Do tego stopnia, że w tym miesiącu zdobi okładkę brytyjskiego Vogue’a. Victoria cały czas podąża swoją ścieżką minimalizmu. Wprowadza ciekawe kroje, stonowane kolory, tworząc estetykę nowoczesnej prostoty. Od dwóch sezonów ponadto, sama rezygnuje ze szpilek i pod koniec pokazu wychodzi po ukłon w płaskich sneakersach. Uwielbiam jej kolekcję właśnie za to, że pokazuje, iż klasykę można przerabiać na wiele sposobów, a z dzianinowej midi zrobić mnóstwo projektów. Ewidentnie widać tu coraz większa inspiracje Phoebe Philo z domu mody Celine, ale czy nie znajdzie się dla nich dwóch miejsce na piedestale?

3. Proenza Schouler

Pierwszy pokaz Proenza Schouler, czyli duetu Lazaro Hernandeza i Jacka McColllougha, obejrzałam w 2013 roku. Zachwyciły mnie wówczas kroje i kolory a także stylizacja pokazu – zawadiackie ubrania i surowa, zniszczona przestrzeń. Niestety ostatnie sezony mimo pięknych projektów były dość nudne. Jakie było moje zdziwienie kiedy w kolekcji wiosna lato 2017 powróciła ta genialna estetyka z 2013 roku! Obszerne ubrania, sukienki z postrzępionymi dołami, mocne kolory i nade wszystko świetne buty na wysokiej podeszwie. Jestem w niebie!

4. Bottega Veneta

Włoscy projektanci potrafią sprawić, że klasyka zaczyna być pożądana. Kiedy zobaczyłam sylwetki z pokazu Bottega Veneta, pastelowe, office’owe ubrania, składające się jedynie z klasycznych krojów automatycznie stały sie moim must have. Mimo, iż jest to kolekcja na przyszłą wiosnę, każdy z looków byłabym w stanie nosić już tej zimy, ponieważ kolory takie jak oliwka, kość słoniowa i burgund są idealne o tej porze roku. Najnowsza kolekcja autorstwa Tomasa Maiera była jubileuszową, właśnie minęło 50 lat istnienia marki, dlatego pokaz miał oddać hołd DNA marki, jej włoskiemu smakowi i estetyce. Jak pisała Sarah Mower w recenzji kolekcji, kobieta Bottega Veneta to osoba w każdym wieku, nie chodzi tu o metryczkę ale o stan umysłu, to osoba, która ceni przede wszystkim jakość. Właśnie dlatego ambasadorką marki zostały dwie kobiety – Gigi Hadid i starsza o niemal 4 dekady, legendarna Lauren Hutton.

5. Fendi

Nie myślcie jednak, że jedyne co ma do zaoferowania Mediolan to minimalizm! Dom mody Fendi to idealny przykład włoskiej awangardy, mimo że na jego czele stoi wszystkim znany Karl Lagerfeld. Mam wrażenie, że o ile dla Chanel Lagerfeld obraca się pośród klasycznych projektów Coco, to w kolekcjach Fendi daje upust swojej kreatywności lub podąża za włoskim smakiem drugiej połowy duetu marki, czyli Silvii Venturini Fendi. Ich najnowsza kolekcja to prawdziwy majstersztyk nawet dla kogoś takiego jak ja, kto nie lubi mody awangardowej. Na wybiegu Fendi współgrało wszystko kroje, kolory, oprawa i modelki. Mimo, że looki były tak zróznicowane, że poza obuwiem ciężko było dostrzec motyw przewodni, to widoczne razem stworzyły ciekawą opowieść. W nowym sezonie Fendi stawia na paski, printy oraz najmodniejszy look bieliźniany. Pojawiły się koszule przypominające pidżamy, dużo prześwitujących elementów i przejawiający się co chwile granat i beż. Zabawa kolorami i długościami a także buduarowymi motywami sprawiła, że kolekcja zyskała klimat retro, jednak w znacznie ciekawszym wydaniu od tego co od kilku sezonów wałkuje Gucci.

6. Lanvin

Wieść o odejściu Albera Elbaza po niemal 12 latach projektowania dla Lanvin była wyjątkowo smutna i nawet świat mody, podążający za nowościami, był zawiedziony. Mianowana na jego następczynie Bouchra Jarrar, francuska projektantka tworzącą pod własnym nazwiskiem, sprostała jednak wymaganiom. Po erze mocnych, drapieżnych i bardzo seksownych kreacji w stylu Elbaza w domu mody Lanvin przyszedł czasy na znacznie większą delikatność. Jarrar wprowadziła dużo satyny i kreacji buduarowych, subtelne prześwity oraz paletę barw ograniczoną głównie do bieli, czerni i kobaltu. O ile wcześniej nie mogłam się do tego trendu przekonać, po najnowszym pokazie Lanvin wiem, że najbliższej wiosny na pewno zainwestuję w jakąś pasiastą satynę!

7. Louis Vuitton

Uwielbiam Nicolas Ghesquiere! Genialne wiosenne i jesienne pokazy z 2016 roku wprowadziły markę Louis Vuitton na kosmiczne tory. Projektant inspirował się głównie nowymi technologiami, grami komputerowymi i japońskimi anime. Mimo, że na wiosnę 2017 nie porzucił powyższych motywów to sprawił, że pierwsze skrzypce nie należą już do scenografii ale do samych ubrań. Przydmiony turkus, srebro, czerń i szarość w połączeniu ze złotymi botkami wyglądały zjawiskowo, a co więcej doskonale komponowały się z miejscem, w którym odbył się pokaz. Dotychczas główną lokacją Louis Vuitton było paryskie muzeum marki, natomiast w tym sezonie wiosenny pokaz umieszczono w najnowszym, flagowym butiku marki przy Place Vendome.

8. Valentino

Tym razem na pokazie Valentino nie było motywu przewodniego. Kolekcja nie była inspirowana Anglią, Grecją czy Imperium Rzymskim, w zamian za to pojawiły się najbardziej charakterystyczne projekty Valentino, czyli sukienki – długie, delikatne i kobiece. Wraz z odejściem Marii Grazii Chiurii, czyli połowy duetu Valentino, jej współpracownik Pieropaolo Piccioli pozostał sam, jednak zadanie wykonał najlepiej jak potrafił. Pokaz jak zawsze był zaaranżowany kolorystycznie, co kilka kreacji zmieniał się główny odcień ubrań, jednak najważniejszymi barwami była z pewnością czerwień, róż i intensywna malina. Motywem przewodnim stały się same sukienki, natomiast aby nie odwrócić od nich wzroku zdecydowano się podpiąć włosy modelek i wyposażyć je w mikro akcesoria – nano torebeczki. Nawet turkusowo-niebieski dywan stanowił doskonałe tło dla przedstawienia. Jak pisała Sarah Mower w recenzji dla vogue.com, tego dnia wszyscy odetchnęli z ulgą, ponieważ zdali sobie sprawę, że główny projektant Valentino doskonale radzi sobie bez Marii Grazii Chiurii.

9. Celine

Phoebe Philo nigdy nie zawodzi, tym razem poza klasycznymi motywami Celine czyli zachwianymi proporcjami, wielkimi torbami (tak sięgającymi prawie ziemi) oraz trampkami, pojawiły się sukienki inspirowane sztuką Yvesa Kleina- francuskiego twórcy Noueveau Realisme, nurtu w sztuce w latach 60. Artysta w serii prac pt. „Antropometrie” odciskał kobiece ciała pokryte niebieską farbą (w charakterystycznym odcieniu błękitu, opatentowanym przez artystę jako Yves Klein Blue) na białym płótnie. W tym sezonie Philo udowodniła, że każdy może nosić sukienkę z własnym Yves Klein Blue.

10. Acne Studios

Często nie zdajemy sobie z tego sprawy a to właśnie Acne Studios dyktują uliczne trendy. Wbrew pozorom marka produkuje bardzo minimalistyczne ubrania, czego nie widać podczas pokazów, które są często bardzo wymyślne i awangardowe. Jednak to właśnie ich kożuchy i wełniane szale oraz klasyczne czarne botki są powodem, dla którego każda dziewczyna marzy o różowej paczce z logo Acne Studios. Na przyszłą wiosnę marka zaprezentowała kolekcję utrzymana w klimacie etnicznego boho, pojawiło się wiele tunik i motywów kratki i pasków, natomiast poza kolorami ziemi, czyli zieleniami, żółciami i beżami, na wybiegu zaprezentowano bordowe i granatowe looki. Właśnie te ostatnie mnie najbardziej zachwyciły! W kolekcji widać było przede wszystkim inspiracje arabskimi straganami, z wielością tkanin, kolorów i wzorów, pojawiły się nawet charakterystyczne dla tej kultury buty z podniesionym czubkiem i oversizowe szale. Bez wątpienia, w przyszłym roku udajemy się na Bliski Wschód!


Do usłyszenia!

A.