Czas na podsumowanie kolejnego tygodnia mody! Dla odmiany, po śnieżnym Nowym Jorku i deszczowym Londynie, Mediolan przywitał gości słoneczną pogodą. Pokazy natomiast były wyjątkowo zróżnicowane!

Najlepsza kolekcja – Jil Sander


Co prawda w głębi duszy jestem minimalistką, nie jest to moje kryterium wyboru najlepszych pokazów. Podziwiam modę i jestem jej bardzo ciekawa, dlatego na pierwszym miejscu mogę postawić zarówno Celine jak i Johna Galliano. W Mediolanie jednak najbardziej zauroczyła mnie prosta kolekcja Jil Sander – spójna, przemyślana i perfekcyjnie wykonana.

Dom mody Jil Sander przeszedł wiele zawirowań. Sama założycielka kilka razy powracała, po czym znowu odchodziła. Jej surową, minimalistyczną estetykę najbardziej rozumiał chyba Raf Simons – który pracował dla marki prawie 7 lat! Aktualnie na czele domu mody stoi Rodolfo Paglialunga, a jego kolekcje to kwintesencja DNA marki.

Największe show – Dolce & Gabbana


Estetyka kolekcji Dolce & Gabbana to kwintesencja starej, włoskiej mody. Domenico i Stefano uwielbiają podkreślać swój południowy temperament i przywiązanie do rodzinnych tradycji. Kobieta Dolce & Gabbana to szykowna, elegancka pani, która ponad wszystko uwielbia czarną koronkę, wysokie obcasy i wyrazistą, złotą biżuterię. Ile ma lat ich idealna kobieta? Wiek nie ma żadnego znaczenia. Projektanci zawsze podkreślali, że kobietą Dolce & Gabbana może być zarówno młoda dziewczyna, jak i starsza pani. Wyraźnie zaznaczają to również w swoich kampaniach i na wybiegach, po których kroczą przedstawicielki wszystkich pokoleń (pamiętacie słynny pokaz „Mamma Mia!”, gdzie modelki miały na rękach małe dzieci?).

W tym sezonie na pokaz marki zawitał ktoś jeszcze – blogerki! Projektanci doskonale zdają sobie sprawę z istoty it-girls, dlatego zamiast do pierwszego rzędu, zaprosili je do udziału w pokazie. Negin Mirsalehi, Aimee Song (Song of Style), Kristina Bazan (Kayture) czy Caroline Daur, pojawiły się pośród kilkudziesięciu innych, zupełnie różnych kobiet – w tym sezonie ani wzrost, wiek czy rozmiar nie miał żadnego znaczenia. Ode alla vita!

Największa zmiana – Versace


Oglądając pokaz Versace zastanawiałam się czy na pewno nie pomyliłam filmów na Youtube. Gdzie podziały się lateks, cekiny, kolory i dopasowane sukienki? Na pierwszy rzut oka pomyślałam, że włączyłam pokaz Alexandra Wanga. Myliłam się. Donatella zbuntowała się i zaskoczyła wszystkich zupełnie nową estetyką – napisy na ubraniach, czerń, kolorowe pasma we włosach i czarna, transparentna organza zwiastowały narodziny punku. Jedyne co pozostało z dawnego Versace to połączenia kolorystyczne – czerwień, żółć i turkus. Sarah Mower pisała w swojej recenzji, że to feministyczny protest.

Na tegorocznych wybiegach projektanci, wyjątkowo często, prezentowali swoje przekonania polityczne, o czym pisałam tutaj. Zobaczymy czy to jednorazowa kolekcja, czy może faktycznie Versace zmienia swój image. A może grunge będzie po prostu gorącym trendem przyszłej jesieni?

Do usłyszenia!

A.