Pamiętacie mój ostatni wpis, w którym pisałam o tym jak wprowadziłam do swojej szafy beż (jeżeli nie zajrzyjcie tutaj!) ? Ta stylizacja jest ostatecznym dowodem na to, że moja dotychczasowa teza o tym, że ciepłe odcienie nie pasują do blondynek to mit. Ci z Was, którzy mnie obserwują od dłuższego czasu pewnie zauważą, że mam prawie taki sam płaszcz w szarości, który kupiłam rok temu. Zaskoczę Was zatem pisząc, że ten jest dokładnie tej samej marki – Elementy (mój artykuł o nich przeczytacie tutaj).
Polska marka nie ma sobie równych jeżeli chodzi o wełnę i płaszcze, dlatego gdy odwiedziłam ich butik na Mysiej w Warszawie i zobaczyłam ten kolor wiedziałam, że nie wyjdę z pustymi rękami. Camelowy klasyk jest cieńszy i delikatniejszy od mojego grubego, wełnianego, szarego modelu, dlatego jest znacznie bardziej dopasowany do sylwetki i smuklejszy. Tak jak poprzednio wybrałam go w większym rozmiarze, aby sięgał wręcz do ziemi.
Kiedy zaczęłam pisać ten artykuł zdałam sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy – ponad połowa marek, które mam na sobie jest od polskich projektantów.
Uważam, że mamy naprawdę świetnych twórców, dzięki którym polska moda rośnie w siłę i jest o niej głośno za granicą! Elementy, Le Brand, L37, Zosia Chylak to marki, którym kibicuję i na pewno będę wspierać!
SHOP OUTFIT
Płaszcz ELEMENTY (gifted) – (podobne tutaj, tutaj)
Golf MASSIMO DUTTI (podobne tutaj, tutaj, tutaj)
Dżinsy LE BRAND (podobne tutaj, tutaj)
Botki L37 (podobne tutaj, tutaj)
Torebka CHYLAK
fot. Marta Chudek