Jeszcze dwa lata temu na widok tzw. „daddy trainers”, czyli słynnych oldschoolowych tenisówek z lat 80 (jakby pożyczonych z szafy taty), reagowałam śmiechem – Tak już widzę jak je noszę. A potem przyszedł Demna Gvasalia i pokazał je na wybiegu Balenciagi… i zaczęło się szaleństwo. Bardzo lubię oryginalne, dziwne projekty. W modzie nie szukam tego co ładne, wręcz przeciwnie często właśnie to co dla wielu brzydkie ląduje w moim internetowym koszyku.
To oczywiste, że nie stać mnie było na kultowy model tenisówek Triple S od Balenciagi, ale to nic bo podobało mi się kilka innych, bardziej dostępnych wersji „daddy trainers”. Na duńskich i szwedzkich ulicach wypatrzyłam, że to za modelem Nike Air Max 97 oraz Nike Huarache szaleją wszystkie dziewczyny. Nic dziwnego, ich charakterystyczny, masywny kształt nadaje całości odrobiny retro stylu.
W końcu zdecydowałam się na białe Nike Huarache ze srebrnymi refleksami, co wy na to? Lubicie takie połączenia?
Płaszcz H&M Premium | Jeansy H&M | Kaszmirowy golf H&M Premium | Torebka Chylak | Buty Nike Huarache
fotografie autorstwa Marty Chudek 🙂
Do usłyszenia,
A.