Wiem, że nie każdy ma ochotę oglądać ponad 300 pokazów, aby przyjrzeć się z bliska nowym trendom. Właśnie dlatego postanowiłam Wam wyjść z pomocą wybierając projektantów, których kolekcje w głównej mierze kształtują wiosenny street style i asortyment sklepów.

Czy wiecie, że wystarczy znać trzy nazwiska, aby zaznajomić się z aktualnymi trendami? Dziś rozłożymy na czynniki pierwsze kolekcje Balenciagi, Celine i Stelii McCartney, tak abyście przechodząc pomiędzy wieszakami Zary czy Mango, bez problemu mogli dopasowywać looki z ich pierwowzorami z wybiegów. Zacznijmy!

Awangarda, PRL i focus na ramiona u Balenciagi


Balenciaga to dom mody, który od dwóch lat kształtuje uliczne trendy. Myślę, że 2017 będzie punktem kulminacyjnym popularności marki, a wszystko za sprawą wystawy w Victoria & Albert Muzeum w Londynie pt. „Balenciaga. Shaping fashion”, poświęconej dorobkowi mistrza konstrukcji – Cristobalowi Balenciadze. Ekspozycja jest porównywana do retrospektywy Alexandra McQueena „Savage Beauty” z 2015 r., dlatego będzie jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych tego roku. Nic dziwnego zatem, że na wiosnę 2017 wszystkie reflektory zostały skierowane właśnie na wybieg Balenciagi i na spadkobiercę mistrza – Demnę Gvasalię, dyrektora kreatywnego marki, którego z pewnością nie muszę nikomu przedstawiać.

Na wiosennym wybiegu Balenciagi widzieliśmy trzy najistotniejsze elementy – marynarkę, gorset i kolor. Gvasalia, w momencie objęcia stanowiska dyrektora kreatywnego marki, odrobił lekcję historii domu mody, nie chciał jednak bezpośrednio kopiować projektów Cristobala – nie sprawdziłyby się na ulicach XXI w., gdyż za dużo w nich elegancji i wyrafinowania. Projektant postanowił ikoniczne motywy marki wpleść we własną estetykę – Gvasalia jest z pochodzenia Gruzinem i to dzięki niemu na ulicach od kilku sezonów widzimy powrót mody retro, wyjętej wprost z moskiewskich blokowisk.

Kampania Balenciaga SS 2017 | embed from balenciaga.com

Kolorowe leginsy, skórzane kurtki, wielkie torby w PRL-owskim stylu i słynne oversizowe bluzy – tak wyglądał pokaz na wiosnę 2017. Gvasalia nie zapomniał jednak o tradycji Balenciagi, od samego początku jest wierny kultowej sylwetce kobiecej zaproponowanej przez Cristobala – z wyeksponowanymi, powiększonymi ramionami, wąską talią i dopasowanymi spodniami.

Jedni uznają to za kicz, dla mnie Gvasalia to najlepsze, co mogło spotkać modę w ostatnim czasie. Jego projekty okazały się być popularne nie tylko dla świata mody, ale dla hermetycznej ulicy, która w powrocie słynnych koszulek DHL, bluz FILA, czy ogólnego trendu pierestrojki, upatrzyła nową awangardę. Gvasalia sprawił, że na ulicach przestało być nudno a słynna torba z IKEI zaczęła być interpretowana na wiele sposobów.

Retro i intelektualizm u Celine


Trend oversize to również domena innej projektantki – Phoebe Philo z domu mody Celine. Czołowa minimalistka świata mody w tym roku zainspirowała się trendem retro i konceptualną sztuką Yvesa Kleina. Na wybiegu widzieliśmy garnitury wyglądające, jakby zostały pożyczone z szafy chłopaka, wielkie, sięgające ziemi shoppery i perłowe kolczyki.

W tym sezonie Phoebe jak zawsze próbowała połączyć dwie estetyki – kobiecą i męską. Obszerne garnitury stanowiły przeciwwagę dla eleganckim torebek i kolczyków – u Celine nigdy nie jest słodko i kolorowo.

Najciekawszym elementem kolekcji okazały się „Antropometrie” Yvesa Kleina, czyli odciśnięte na sukienkach, niebieskie kształty ciał kobiecych, które artysta wykonywał podczas swojego słynnego performance’u w 1960 r. Phoebe Philo zaprezentowała na wybiegu model współczesnej intelektualistki – swobodnie łączącej różne elementy garderoby, ubóstwiającej tzw. power dressing, czyli styl biurowy, jednak ponad wszystko ceniącej modę vintage. Wykreowana przez nią estetyka to druga po Balenciadze, którą spotkacie na ulicach!

Organiczność i trend safari u Stelli McCartney


Stella McCartney w nowym sezonie stawia na organiczność. Projektantka, znana z zamiłowania do ekologii i zrównoważonego rozwoju, na lato 2017 wprowadziła jasne kolory, przewiewną bawełnę oraz len i nie ograniczające ruchów kroje. Ten pragmatyzm nie sprawił jednak, że kolekcja stała się nudna!

Na wybiegu dominował trend safari – wysokie spodnie wiązane w talii paskiem, gorsety oraz bluzki z powiększonymi ramionami (również pokłon dla Balenciagi), które są aktualnie masowo kopiowane przez sieciówki. Szczególnie popularne stały się oversizowe, niebieskie koszule w paski, okulary retro (najmodniejszy dodatek tej wiosny) oraz gorsety! To właśnie dzięki niej półki sklepowe uginają się od ich nadmiaru.

Do usłyszenia!


fotografia w nagłówku/ image in header Stella McCartney Eyewear Spring Collection from stellamccartney.com