Kiedy będąc studentką pracowałam jako doradca klienta w jednej z większych sieciówek najbardziej lubiłam pomagać klientkom w dobieraniu ubrań do pracy. Office wear był moim ulubionym działem, a po latach noszenia obcisłych rurek zakochałam się w nowych fasonach spodni czy marynarkach. Garnitur stał się moją drugą skórą i okazał się przydatny nie tylko na rozpoczęcie roku.
Teraz w szafie mam ich kilka. Dopasowane jak ze starych projektów Yves Saint Laurent i oversizowe w stylu Céline pod sterami Phoebe Philo (napisałam o nich artykuł tutaj). Nie gardzę żadnym, a ostatnio pokochałam lniany model od Kappahl. To nic, że się gniecie – jest przemiły dla skóry i zobaczcie sami jak wygląda! Będę zatem nosić go do pracy, nad Wisłę i na wakacje w Maroko. Dobre ubranie rozpoznasz po jego uniwersalizmie.
SHOP MY LOOK
Garnitur KAPPAHL (podobny tutaj, tutaj, tutaj, tutaj)
Torebka CHYLAK (podobna tutaj)
Buty SUPERGA (podobne tutaj, tutaj)
Okulary ZARA (podobne tutaj, tutaj)
fot. Marta Chudek