Przechodząc co najmniej kilka razy w tygodniu ulicą Mokotowską w Warszawie (aka Rodeo Drive), do  LUI STORE wstępuję niemal za każdym razem. Po pierwsze ciężko jest przejść obojętnie obok jednego z najpiękniejszych butików w Polsce, którego różowe wnętrze zwabi do środka niejedną fankę mody (i nie tylko!), po drugie uwielbiam zamienić z dziewczynami, które tam pracują kilka słów. Głównie z założycielką tego niesamowitego concept store’u Luizą Kubis.

Rozmawiamy wtedy o modzie (o nowych projektantach czy kolekcjach, które sprowadziła do Polski), o sztuce (od niedawna Luiza projektuje autorską biżuterię do butiku czy produkty do dekoracji wnętrz), a ostatnio coraz więcej również o kondycji butików w Polsce, czy takie miejsca jak Lui mają jeszcze szansę przetrwać?

Dlatego zaprosiłam Luizę do udzielenia wywiadu. Poniżej dowiecie się więcej o tym wyjątkowym miejscu, do którego za każdym razem, gdy przyprowadzam nową osobę, słyszę „WOW”!

Pink changing room Luis Store Warsaw

Jesteś pomysłodawczynią, założycielką, kupcem, a od niedawna też projektantką niektórych rzeczy, które sprzedajesz w Lui Store. Jak wyglądała Twoja ścieżka kariery?

Luiza Kubis: Zaczęłam od liceum plastycznego – wtedy jeszcze byłam pewna, że będę projektantką wnętrz. Potem zaczęłam się bardziej pasjonować modą i stwierdziłam, że jeśli mam coś robić w tym kierunku, to chcę pójść na studia do Londynu. Tam z kolei, bardziej niż samym projektowaniem, zainteresowałam się kwestią organizacyjną i biznesową mody. Każdy ze staży, które odbyłam nauczył mnie czegoś innego.

Marchesa projektowałam hafty, u Diora tkałam próbki dzianin, a u Charlie May nauczyłam się, ile rzeczy trzeba ogarnąć, gdy prowadzi się własną działalność. Te wszystkie doświadczenia doprowadziły mnie do momentu, w którym stwierdziłam, że chcę wrócić do Polski i spróbować sił prowadząc własny concept store.

Przymierzalnia Luis Store

Po powrocie ze studiów od razu podjęłaś decyzję o tym, aby zacząć pracować na własną rękę. Dlaczego zdecydowałaś się właśnie na otwarcie concept store-u?

LK: Zawsze uwielbiałam odwiedzać wszystkie możliwe concept store’y w Londynie czy w innych miejscach podczas podróży. Zwracałam w nich uwagę nie tylko na asortyment, ale i na sposób prezentacji – opakowania czy wnętrza. To chyba takie połączenie wszystkiego co kocham – wnętrza, design i „ładne rzeczy”. Wtedy nie było jeszcze takich rodzajów „butików” w Polsce. Teraz są bardzo popularne. Nadal jednak uważam, że sam concept sklepów multibrandowych nie jest w Polsce tak popularny i oswojony jak za granicą.

Czy podczas zakładania sklepu miałaś pomoc „z zewnątrz”, czy wszystko robiłaś sama?

LK: Nie mogę powiedzieć, że zrobiłam to sama, ponieważ ogromną rolę w tworzeniu tego miejsca odegrali moi rodzice. To oni wspierali mnie podczas całego procesu. Tato sam montował wiele rzeczy w trakcie remontu, a ja z mamą kleiłam panele w przymierzalni. To jest rodzinny projekt, w który włożyliśmy wiele serca.

Mimo, że teraz prowadzę to sama, to żadna większa decyzja nie obędzie się bez konsultacji z moimi rodzicami. To im zawdzięczam to kim jestem i ile się nauczyłam przez ostatnie lata prowadząc swój biznes. Jeśli chodzi o sprawy prawne i całą „papierologię”, to uczyłam się sama, rozmawiałam z ludźmi, czytałam w internecie.

Koszula Les Coyotes des Paris i szpilki Attico

Kolokwialnie mówiąc „weszłaś na rynek z grubej rury”. Na najważniejszej shoppingowej ulicy w Warszawie otworzyłaś różowy butik. Wtedy byłaś pierwsza. Dziewczyny przyjeżdżały, aby go zobaczyć. Skąd pomysł na taki design i kto go wykonał?

LK: Wiedziałam, że jeśli chce wejść na ten rynek to chce żeby było to właśnie z przytupem. Marzyłam, żeby to miejsce różniło się od innych istniejących sklepów w Warszawie. Zależało mi właśnie na tym, aby Lui było tematem rozmów 😉 Projekt logo oraz wnętrza to dzieło biura projektowego Dmowski & Co.

Czy od początku wiedziałaś jakie marki będziesz chciała sprzedawać? Miałaś swoich ulubionych projektantów w głowie?

LK: Tak, rozpoczęłam z listą swoich faworytów jednak z czasem grono projektantów mocno się zmieniło. Trzeba było się dostosować do polskiego rynku i oczekiwań klientek. Cały czas wyszukuję nowe marki i zastanawiam się jak wprowadzić do butiku coś nowego.

Szpilki w panterkę Attico

Jak wygląda rozmowa z takimi markami pod względem biznesowym?

LK: To wszystko zależy od marki. Czasami jest tak, że projektanci zgłaszają się do mnie sami, część marek wyszukuję na targach. Łatwiej pozyskać mniejsze marki ponieważ one bardzo chcą się rozwijać. Zawsze wysyłałam maila z krótkim opisem Lui, zdjęciami wnętrza i listę obecnych projektantów. Teraz jest łatwiej, kiedy już mam co pokazać, ale na początku była to walka o atencję. Większe marki nie chciały nawet rozmawiać ze mną jak butik był w fazie remontu.

Jakich umiejętności musiałaś nauczyć się sama? Zaliczyłaś twarde lądowanie?

LK: Uczę się codziennie, zwłaszcza bycia twardą. Prowadzenie własnego biznesu to ciężka walka, codziennie mamy więcej problemów niż samych przyjemności. Na pewno, porównując moje pierwsze wyjazdy na targi z obecnymi, nauczyłam się pewności siebie, negocjacji, stawiania swoich warunków. Nie boję się też powiedzieć wprost, że coś mi się nie podoba. Z umiejętności które musiałam jeszcze opanować to księgowość. Nie lubię roboty papierkowej, ale prowadząc swoją działalność trzeba być świadomym wszystkich regulacji, praw itd.

Czy gdybyś miała zrobić to jeszcze raz, co byś zmieniła?

LK: Zmieniłabym wiele rzeczy, ale wcale nie jest powiedziane, że wyszło by mi to na dobre. Te 3 lata wiele mnie nauczyły i tak naprawdę ukształtowały jako dorosłą osobę. Nie żałuję żadnej decyzji.

Leopard Attico heels

Jakie masz plany na przyszłość. Na siebie i na rozwój Lui? 

LK: W czasie kwarantanny działalność butiku stacjonarnego stała pod wielkim znakiem zapytania. Z dnia na dzień musiałam zamknąć butik z powodu panującej pandemii, a zakupy online w takich okolicznościach też nie były priorytetem klientek.

Czynsz na Mokotowskiej jest bardzo wysokii nie wiedziałam, czy będę w stanie utrzymać butik przez 3 miesiące bez żadnego obrotu. Zakładamy wszystkie opcje, w każdej priorytetem jest dalsza działalność Lui jako conceptu, teraz głównie skupiamy się na rozwinięciu sfery online.

Powoli rusza sprzedaż mojej kolekcji rzeczy do domu, czyli LuiHome! Mogę jedynie zdradzić, że wszystkie rzeczy będą produkowane w Polsce ze szlachetnych materiałów takich jak mosiądz i marmur. Pierwsze produkty możecie już zobaczyć na profilu instagramowym @lui.home.concept!

 

Butik LUI znajdziecie w Warszawie przy Mokotowskiej 26

Mam na sobie koszulę Les Coyotes des Paris i buty Attico z LUI.

zdjęcia do artykułu Marta Chudek

Z pozdrowieniami,

A.