Z niewielkim opóźnieniem, ale oto przed wami podsumowanie nowojorskiego tygodnia mody, czyli moje top 5 najlepszych pokazów. Różnorodność kolekcji zaprezentowanych w tym sezonie jeszcze bardziej podkreśliła barwność tego wielokulturowego miasta.

1. Givenchy, czyli lata 20, buduar i bieliźniane motywy.

Mój numer jeden. Riccardo Tisci postanowił przenieść jesienny wybieg do Nowego Jorku, oraz wyznaczyć na stanowisko stylisty Marinę Abramovic – artystkę zajmującą się performancem. Abramovic wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że francuski dom mody jest jest ulubionym, dlatego wraz z dyrektorem kreatywnym zorganizowała show, którego widzowie długo nie zapomną.

Pokaz odbył się w najsmutniejszym dla wszystkich Amerykanów dniu – 11 września, natomiast myślą przewodnią prezentacji stało się „przebaczenie”. Scenografia ograniczała się do prostego wybiegu, na którym co kilka metrów znajdowały się podesty ułożone z palet, na które wstępowały modelki. Surowy klimat pomieszczenia oraz spokojna, klasyczna muzyka budowały sentymentalny i melancholijny nastrój, współgrający z atmosferą panującą tego dnia w Nowym Jorku. Tak zaplanowania scenografia pozwoliła jednocześnie zwrócić uwagę gości na kreacje.

Pokaz został podzielony na trzy zasadnicze sekcje, z czego ostatnie suknie były dla mnie najbardziej obłędnymi stylizacjami. Kolekcja w klimacie lat 20, składała się z wielu bieliźnianych sukienek i koszulek, lansowanych od kilku sezonów i utwierdzające w przekonaniu, że to do nich będzie należało przyszłe lato. Romantyzm był tutaj skontrastowany z charakterystycznymi dla marki „mrocznymi” motywami – pojawiły się m.in modelki ubrane w czarne garnitury ozdobione ptasimi piórami. „Wyzwolenie” to według mnie drugie słowo, wokół którego Tisci budował tę kolekcję. Marka od wielu sezonów promuje androgeniczne modelki, zwracając uwagę na równość płci i tolerancję, natomiast tym razem postanowiono iść o krok dalej i na wybiegu pojawiło się dużo modelek po zmianie płci.

Białe koronkowe sukienki skontrastowani z męskimi, czarnymi garniturami, sugerując, iż napięcie pomiędzy tym co „kobiece” a co „męskie”, zostało zniesione.

Modelki prezentujące ostatnie kreacje pojawiły się na wybiegu z maskami wysadzanymi klejnotami. Biżuteria zdobiąca twarz była motywem wiosennej kolekcji Givenchy, natomiast zaprezentowane tutaj miały za zadanie zakryć twarz – przekryć tożsamość, wpisując się w toczącą się od kilku miesięcy dyskusję dotyczącą równości płci.

2. DKNY, czyli wariacja na temat tradycyjnego garnituru.

Genialny pokaz, idealnie wpisujący się moją ulubioną minimalistyczną estetykę. Kwintesencja slow fashion i prostej elegancji.

Marka pokazała, że ubrania „office’owe” można łączyć ze sobą tworząc awangardowe stylizacje. Powyższy trend widać było na pokazach jesiennych, natomiast, jak można zaobserwować na obecnych wybiegach, będzie on również kontynuowany latem jedynie w „lżejszej” odsłonie.

Najciekawszym motywem są łączone fragmenty ubrań np. koszule i marynarki, lub uwarstwianie stylizacji poprzez stopniowe dodawanie czy przewiązywanie tradycyjnych elementów.

3. Jason Wu, czyli uptown girl.

Król Nowego Jorku jak zawsze pokazał nietuzinkowe kroje sukienek. Dominującym odcieniem był przepiękny szmaragd, współgrający z brzoskwiniowym kolorem będącym, według Pantone najmodniejszym odcieniem przyszłego sezonu.

Harmonijność pokazu została osiągnięta poprzez doskonale dobranie trzech dominujących kolorów: szmaragdu, ciemnej ochry oraz czerni, które przenikały się, łącząc poszczególne stylizacje.

4.Marchesa, czyli czarny i biały łabędź oraz kolorowy ptak.

Teraz chwila aby zaspokoić wzrok przepięknymi baśniowymi kreacjami. Synonim marki to według mnie zjawiskowe kreacje na czerwony dywan, które określają kobietę będącą jednocześnie romantyczną i seksowną.

6. Victoria Beckham, czyli nie taka szkocka krata.

Od dawna zastanawiam się jak można określić styl projektowania Victorii Beckham. Myślę, że jest to „angielski minimalizm”. Projektantka korzysta z prostych krojów, które przekształca podobnie jak Phoebe Philo, ale do każdej stylizacji dodaje odrobinę angielskiej noszalancji.

W tym sezonie Victoria zbudowała kolekcję opartą na charakterystycznych dla marki krojach, wzbogaconą o  angielską kratę (najmodniejszy trend sezonu jesień – zima 2016).

źródło fotografii: vogue.com

grafika tytułowa, źródło fotografii: pinterest.com

Do usłyszenia!