Weekend w Belgii zaplanowałam na początku marca i myślę, że jest to doskonałe miejsce, do którego można udać się wiosną, aby na chwilę odpocząć i trochę pozwiedzać. Na wyprawę właśnie w to miejsce skłoniły mnie dwie rzeczy: po pierwsze postanowiłam od tego roku wybierać coraz częściej północne kierunki Europy, które nie zostały jeszcze przeze mnie odkryte, jak również cena – w lutym była promocja na Ryanair i bilety wahały się w granicach 4 – 26 zł, w jedną stronę.
Przeloty | Lotnisko | Dojazd do centrum
A więc kilka kwestii technicznych. Jak już wspomniałam bilety lotnicze kosztowały grosze, była to podróż weekendowa, dlatego naturalnie udało mi się spakować w bagaż podręczny. Lądowałam na lotnisku Zaventhem i muszę przyznać, że dla kogoś, kto jest tutaj pierwszy raz, odnalezienie się i dojechanie do centrum jest trudnym przedsięwzięciem. Lotnisko, a także informacje o tym, jak dojechać do centrum nie są klarowne, dlatego trochę czasu zajęło mi zanim się we wszystkim odnalazłam.
Po pierwsze najlepiej dojechać do centrum autobusem, który odjeżdża z przystanku na dolnym parkingu, natomiast bilet za niecałe 7 euro (chyba) kupicie w automacie przy drzwiach. Jest również możliwość dojechania pociągiem, ale nie do końca rozumiałam wówczas rozkład jazdy, a autobus kursuje jednak częściej. Żałuję, że w Brukseli nie ma tradycyjnego Terravision lub innego bezpośredniego przewoźnika do centrum, ale cóż, autobus zatrzymuje się w centrum, zaraz przy budynku Komisji Europejskiej, skąd do wybranego przez siebie hotelu możecie dojechać metrem (przystanek niedaleko).
Zwiedzanie
Moja ulubiona część czyli zwiedzanie! Bruksela to miasto pchlich targów, secesji i awangardowej mody. Jeżeli wybieracie się na weekendowy wyjazd, mogę wam polecić trzydniową trasę, która prawdę mówiąc obejmuje wszystkie najważniejsze i najciekawsze punkty.
Belgijskie pralinki, rynek i muzea. Dzień pierwszy najlepiej zacząć od pojechania metrem do najdalej oddalonej części miasta, czyli Atomium – pozostałości po wystawie światowej, która odbyła się w Belgii w 1958 roku. Następnie kierunek centrum.
Tutaj warto poruszać się pieszo, aby niczego nie przeoczyć. Niemal wszystkie atrakcje centrum znajdują się w prostej linii łączącej Grand Place z Mont des Art Kunstberg, czyli najładniejszym punktem widokowym Brukseli, nazywanym również Górą Muzeów. Warto zacząć właśnie od ostatniego miejsca, ponieważ muzea w stolicy Belgii są czynne do godziny 17:00. Najbardziej polecam Muzeum Renee Magritte’a, malarza surrealistycznego, który urodził się właśnie w Brukseli, ponieważ zaprezentowana kolekcja jego prac jest naprawdę dobra, a drugim miejscem na świecie, gdzie znajdziecie taką ilość jego prac jest dopiero Nowy Jork 🙂
Na placu przed muzeum, udając się w dół w stronę Grand Place, czyli rynku z budynkiem Ratusza, zobaczycie wiele ciekawej architektury m.in secesyjny gmach Muzeum Instrumentów. Nie zapomnijcie również zatrzymać się na pyszne belgijskie frytki!
Znajdując się już bezpośrednio na głównym placu Brukseli, czyli Grand Place, nie wypada nie spróbować belgijskich pralinek lub gorącej czekolady oraz nacieszyć się piękną gotycką architekturą ratusza.
W obrębie kilkunastu metrów od placu znajdują się również najbardziej turystyczne atrakcje takie, jak „Manneken Pis” (czyli figurka sikającego chłopca, nic specjalnego na prawdę), a także dużo ulicznych murali.
Całą trasę natomiast zamyka Rue Antoine Dansaert, czyli ulica gdzie znajdują się butiki słynnych antwerpskich projektantów m.in Ann Demeulmeester. Warto wejść do sklepów, aby chociaż przyjrzeć się pięknej awangardowej modzie.
Trasa numer dwa! Obejmuje dzielnice takie jak Grand Sablon i Petit Sablon, które są zupełnie inne od tego co widzieliście poprzedniego dnia, w centrum Brukseli. Jeżeli macie dość wysmakowany gust i kochacie paryskie dzielnice, to z pewnością ten dzień najbardziej wam się spodoba.
Na początek pchli targ. Jeden z lepszych znajduje się niedaleko Pałacu Sprawiedliwości (mimo, że budynek sam w sobie jest ciekawy i widok niesamowity, jest tam dość brudno, a cały gmach od dawna stoi w remoncie, dlatego nie jest to według mnie najciekawsze miejsce) w dzielnicy Saint Gilles. Przechodźcie uważnie, może odkryjecie coś unikatowego!
Jeżeli chodzi o jedzenie bardzo polecam znajdującą się w dzielnicy Grand Sablon restaurację „Pistolet”, jak również pyszne makaroniki od lokalnych cukierni lub znajdującej się niedaleko, francuskiej „Laduree”. No i oczywiście KAWA!
Dzień trzeci! Kolejne malownicze miejsce, od którego proponuję zacząć to Ixelles, dzielnica mieszkaniowa Brukseli, gdzie wokół pięknych kamieniczek znajdują się parki i stawy. Jak widzicie tego dnia pogoda nam dopisała i można było wygrzać się w pięknym, wiosennym słońcu.
Na koniec czas na Dzielnicę Europejską, gdzie mieszczą się wszystkie najważniejsze, rządowe budynki. Przeważa oczywiście szkło i stal i mimo, że architektura jest warta zobaczenia to wydawało mi się, że będzie bardziej „zniewalająca”.
Całą dzielnicę zamyka Leopold Park z pięknym łukiem triumfalnym i kolumnadą po bokach, przypominający łuk w Berlinie.
I na tym koniec weekendowej wycieczki. Wszystkie miejsca, które wybrałam aby umieścić w tym artykule, są według mnie najciekawszymi zabytkami wartymi zobaczenia. Chętnie poznam waszą opinię na temat Brukseli, a jeżeli zachęciłam kogoś z was do udania się moimi śladami dajcie znać!
Legal notice: All the pictures used in this post are my own, if you would like to use them, please let me know – artfashionnewsletter@gmail.com.