Był taki moment na instagramie (o ile nie trwa cały czas!), że jedynymi torebkami jakie konkurowały z Zosią Chylak były… wiklinowe koszyki Robotów Ręcznych. Te plecione akcesoria podbiły serca dziewczyn zupełnie nieoczekiwanie. Wcale nie pojawiły się najpierw na światowych wybiegach, nie chodziła z nimi pod ręką żadna celebrytka, a poza sklepem Robotów Ręcznych mogłaś je co najwyżej kupić na przydrożnym bazarze w małym mieście. Ja również się w nich zakochałam!
Od święconki do it-bag
Ale zanim powstały Roboty Ręczne ich założycielka Marta Iwanina – Kochańska podbijała polski tydzień mody. Absolwentka warszawskiej i krakowskiej ASP oraz Design Institute w Lahti (Finlandia) pokazywała na wybiegu dziergane ubrania. To były lata 2010-2014 i ręczne rzemiosło jeszcze nie było tak modne jak dziś. Wiele osób wciąż kojarzyło je z reliktem przeszłości i zajęciem dla babć, a Marta pokazywała, że z włóczki można pleść nowoczesne kroje – nawet stroje kąpielowe. Gdy pożegnaliśmy się z polskim fashion weekiem Marta dalej kontynuowała swoją markę. Otworzyła stacjonarny butik Robotów Ręcznych na Mysiej 3 (teraz przeniesiony do atelier na Mozaikowej w Warszawie) i zaczęła promować rękodzieło na szeroką skalę.
Zaczęło się od swetrów, ale największym hitem okazał się jeden z kolejnych produktów – plecione koszyki. Rogożyna i wiklina to jedne z najstarszych materiałów, z których wyplatano różnorodne przedmioty. Dziś to technika wymierająca, praktykowana przez niewielkie zakłady, których produkty dotychczas mogłaś spotkać na przydrożnych bazarach w małym miasteczkach niż w sklepach. Marta zaczęła je zamawiać od lokalnych rzemieślników, a dzięki oryginalnemu marketingowi i komunikacji, w krótkim czasie z koszyków kojarzonych się nam ze święconką uczyniła najmodniejszy dodatek.
Dziś kupisz je w wielu wariantach. Od klasycznych po okrągłe (jak model „Ladybag” inspirowany słynnym koszykiem francuskiej ikony stylu Jane Birkin), na skórzanych czy ozdobnych koralikowych rączkach. Aktualnie Roboty Ręczne to już nie tylko swetry i koszyki, ale klapki, oldschoolowe chodaki czy kapelusze. A w planach z pewnością mają jeszcze więcej.
Handmade – nowy luksus
Marta swoją ideę ręcznego rzemiosła kontynuuje od 9 lat, ale pomysł na markę o takich korzeniach nie przyszedł z nikąd. Wyniosła go z domu. Swetry na drutach dziergała jej mama i jak mówi Marta to ona w pewnym sensie zapoczątkowała Roboty i do dziś jest autorką wielu produktów.
Co stoi za sukcesem marki? Według mnie jest to przede wszystkim autentyczność i zbieżność w czasie z modą na zrównoważony rozwój. Po erze masowej produkcji w modzie coraz chętniej wybieramy to co unikatowe, a #handmade stał się dla nas nowym luksusem. Ale to nie wszystko. Marka nie tylko zachęca do powrotu do tradycyjnego rzemiosła, ale do zwolnienia trybu życia na rytm #slowlife. Jestem zachwycona każdą nową kampanią, która przybliża przepiękne polskie krajobrazy – sama Marta regularnie na instagramie pokazuje, że najlepsze wakacje to takie spędzone na wsi, nad morzem, na skraju lasu czy nad jeziorem.
Po erze masowej produkcji w modzie coraz chętniej wybieramy to co unikatowe, a #handmade stał się dla nas nowym luksusem.
Coraz rzadziej zdarza nam się myśleć o sobie – w pozywnym znaczeniu – uciec od zgiełku miasta, spędzić czas w samotności, w trybie offline, w ciszy. Chciałabym, żeby kobieta RR była świadoma. Świadoma swojej wartości, a także tej jaką przynosi odpoczynek od codzienności i mogła go sobie zafundować w prezencie – mówi założycielka.
Jak wiecie jestem wielką fanką polskich marek, a wiklinowy koszyk i kapelusz na pewno nie są ostatnimi produktami, które kupię z metką Robotów Ręcznych. Już czaję się na ich rogożynowe kosze. Jak tylko wrócą do sprzedaży, ustawiam się więc po nie w kolejce. Chcę wspierać polskie rzemiosło, a Wy? 🙂
SHOP THIS LOOK
Koszyk ROBOTY RĘCZNE
Kapelusz ROBOTY RĘCZNE
Marynarka H&M (podobna tutaj, tutaj)
Top INTIMISSIMI (podobny tutaj, tutaj i tutaj)
Spodnie ZARA (podobne tutaj, tutaj i tutaj)
Buty SUPERGA
fot. Marta Chudek